Komunikatorowe boje
Dzisiejszy dzień miał być przełomowy. Rozdrażniony pewnym błędem w moim ulubionym komunikatorze - Miranda - postanowiłem przesiąść się na jakiś inny. Ów błąd nie był jedynym argumentem przeciw temu komunikatorowi, był jednak pretekstem.
Jak pewnie wiecie, Miranda jest multikomunikatorem. Sama nie ma żadnego własnego protokołu, lecz obsługuje wszelkie (no, prawie wszystkie) inne protokoły. Praktycznie wszystko w niej jest pluginem, więc bardziej zaawansowani użytkownicy mogą sobie ją skonfigurować tak jak chcą. Nie chcę mieć konkretnej funkcjonalności - wyrzucam plugina. Chcę inną - ściągam plugina. Wszystko jest teoretycznie piękne i proste. Wszystko do momentu, w którym developer uaktualnia na bieżąco swoje wtyczki. Tak jest np. z pluginem do wysyłania SMSów - mSMS. Od dawna nie jest aktualizowany, a kody źródłowe nie są udostępnione. Nie mam zamiaru psioczyć na autora tego plugina - to jest jego sprawa. Użytkownicy Mirandy po prostu stracili bardzo użyteczną wtyczkę, przynajmniej na jakiś czas.
Miranda w Polsce ma swoją społeczność skupioną wokół serwisu www.miranda.kom.pl. Śledzę jej rozwój od początku istnienia, praktycznie nie udzielając się. Zwykle nie mam potrzeby zadawania pytań, czy też wypowiadania się. Jeśli taka mnie najdzie - piszę. Faktem jednak jest, że admini tego serwisu (który głównie składa się z forum) robią z Mirandy produkt dla elit. Poniekąd mają rację - zwykły użytkownik komputera nie będzie się bawił z Mirandą, gdyż po prostu nie będzie w stanie przebić się przez wszelkie opcje, które trzeba ustawić, żeby mieć to, co inne komunikatory mają ustawione domyślnie. Szczególnie, że Miranda nie potrzebuje instalatorów z zestawem wtyczek i takowych jest niewiele (co więcej - są tworzone przez niezależnych od siebie developerów lub użytkowników). W pewnym sensie jest to duży plus, ale dla maniaków, także dla mnie.
Mirandy używam już 4 i pół roku. Często wyprzedzała swoją funkcjonalnością inne komunikatory, ale z czasem konkurencja ją wyprzedziła. Głównie dlatego, że tylko jej silnik jest tworzony przez grono zgranych developerów. Reszta pluginów - przez mniej lub bardziej zaawansowanych programistów. Wielu z nich zna się na tym co robi i robi to dobrze. Jeśli jakiś błąd zostaje zgłoszony - reakcja jest błyskawiczna albo prawie błyskawiczna. Drugą stroną medalu są wtyczki, których autorzy mają niewiele czasu na ich rozwój. Są to często bardzo potrzebne i funkcjonalne wtyczki. Wtedy pojawiają się głosy niezadowolonych użytkowników. Moglibyście (i słusznie) pomyśleć, że tak właśnie powinno być. Od tego są programiści i użytkownicy. Jedni nie mogą żyć bez drugich. Ale to tylko teoria. Środowisko polskiego forum Mirandy jest negatywnie nastawione do użytkowników zgłaszających swoje uwagi. No chyba, że są to użytkownicy z forumowym doświadczeniem (lub kobiety). Jak się nie podoba - napisz lepszego plugina. Odpowiedź godna Leppera.
Postanowiłem więc spróbować innego komunikatora. Na pierwszy ogień poszedł tlen. Świetny komunikator - stabilny, ze sporą ilością wtyczek - także stabilnych. Nie jest tak elastyczny jak Miranda, ale tworząc własne skiny można wiele osiągnąć. Ustawiłem go sobie zgodnie z potrzebami w ciągu 2 godzin. Ma działające wysyłanie SMSów, ma Tlenofona. Nie ma jednak działającej obsługi dwóch (z czterech) używanych przeze mnie protokołów - ICQ i Jabbera. Chociaż z Jabbera można (prawie) bez problemów korzystać, to z ICQ już nie da się w ogóle (pomimo wtyczki). Plugin do ICQ pokazuje błąd przy logowaniu i dalej nic się z tym zrobić nie da. A wracając do Jabbera - nie ma w pluginie obsługi transportów, co uważam za główny jego minus. Z Jabbera i ICQ nie zamierzam przestać korzystać, więc jest to minus nie do zaakceptowania.
Innym multikomunikatorem jest Konnekt. Ma też sporo wtyczek i dobry (lepszy niż w Mirandzie) system aktualizacji i pobierania nowych pluginów. Zachęcony tym i możliwością dostosowania komunikatora do własnych potrzeb, zabrałem się za wstępną konfigurację i uruchomienie wszystkich 4 protokołów. Wtyczki do ICQ nie znalazłem, ale przynajmniej wtyczka jabberowa miała obsługę transportów i udało mi się podłączyć do ICQ. Byłoby wszystko OK, gdybym po godzinie konfiguracji mógł cieszyć się wyglądem dostosowanym do moich potrzeb - chociaż w części. Nie mogłem jednak - toolbary na dole (i nie tylko) nie dają się okiełznać... tracę ochotę na dalszą konfigurację. Może kiedyś jeszcze spróbuję powalczyć z Konnektem. Co najważniejsze - poczułem ochotę na uporanie się ze wspomnianym na początku mirandowym błędem. Po kilku minutach oddechu udało mi się naprawić błąd - wróciłem starszej bety silnika Mirandy.
Kwestia przyzwyczajenia? Wierność? A może zdrowy rozsądek? Nie wiem co dokładnie spowodowało mój powrót do Mirosławy. Moje dzisiejsze boje spowodowały jednak, że bardziej doceniam to, co oferuje mi Miranda i postanawiam być jej dalej wiernym :-)
2 komentarze:
Wracasz do Mirandy niczym mąż, który zdradził i zrozumiał swój błąd. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, co? :D
Przyznam się, ze obserwowałem walke Kamila z wielkim zainteresowaniem. Inna sprawa, że robił to żeby nie pisać programu na Czarną Aśkę.
Sam od jakiegoś czasu nosze się z zamiarem przerzucenia się na inny komunikator, ale nie chiało mi się ich testować. Zrobił to za mnie Kamil (dzięki).
Na razie zostaje wiernie przy Mirandzie, ale co będzie później? Armagedon...
Prześlij komentarz