Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smakołyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smakołyki. Pokaż wszystkie posty

20 września 2007

Mrożona herbata po mojemu

Kontynuując herbaciany wątek, zaprezentuję mój przepis na herbatkę mrożoną. Jest już wrzesień, zaczyna się robić zimno, ale ciągle mam nadzieję na ciepłą złotą jesień w tym roku. Taki napój jest znakomitym orzeźwieniem nie tylko na gorące dni.

Czego potrzebujemy?


  • czystej zielonej herbaty liściastej

  • herbaty czerwonej pu-ehr (zwykła lub cytrynowa)

  • cytryny i/lub limonki

  • miodu

  • goździków


Parzymy zieloną herbatę przez 2 minuty, żeby była orzeźwiająca i nie stała się gorzka. Czerwoną herbatę parzymy 7-8 minut i dolewamy do zielonej. Stosunek ilości tych herbat powinien być 2:1 dla zielonej (czyli 2/3 zielonej, 1/3 czerwonej). Tak przygotowaną gorącą mieszankę słodzimy miodem (najlepiej dobrać słodkość do własnych upodobań). Następnie wrzucamy kilka plasterków cytryny i limonki ze skórką, a na koniec kilka goździków. Całość możemy robić w garnku, który potem odstawiamy do ostygnięcia. Podawać najlepiej w większej szklance, którą napełniamy do 1/3 lodem.

Ten eksperyment udał mi się za pierwszym razem - herbatka zasmakowała mi i mojej rodzince. Zapraszam do eksperymentowania z różnymi dodatkami albo nawet z innymi rodzajami herbaty. Jeśli macie własne przepisy na takie napoje - zapraszam do wpisywania ich w komentarzach.

2 września 2007

Herbata - co i jak

Herbata jest napojem, który towarzyszy nam na co dzień. Niewiele jest jednak osób, które przywiązują wagę do tego co i jak piją. Kupujemy ekspresówki, herbatki smakowe, czy też ziołowe. Kiedyś na porządku dziennym były tanie herbaty granulowane, mocne i gorzkie. Na szczęście są one coraz mniej używane.

Jeśli myślicie, że o herbacie nie ma co pisać, że jest to napój banalny - bardzo się mylicie. Nie będę już wspominał o azjatyckich ceremoniach picia herbaty, czy też czczeniu tego napoju prawie jak nektaru bogów. Warto jednak wiedzieć co należy zrobić, żeby z tego napoju wydobyć maksimum jego wartości smakowych i odżywczych.

Krzew herbaciany ma tylko 2 odmiany - chińska (Camellia sinensis) oraz asamska (Camellia assamica). O różnorodności typów herbaty świadczą inne czynniki - rodzaj zbieranych liści (i sposób obchodzenia się z nimi), czy też czynności, którym podlegają liście w dalszym procesie (suszenie, fermentacja, prażenie). Każdy z rodzajów herbaty rządzi się własnymi prawami parzenia.

Herbata czarna - najpopularniejsza odmiana, przynajmniej w Europie. Jest ona skręcana, fermentowana i suszona.
Do parzenia sypiemy jedną łyżeczkę (ok. 2,5-3g) tej herbaty na filiżankę (200-250ml), a zalewamy wodą prawie wrzącą, czyli ok. 95C (woda dopiero co zagotowana w czajniku elektrycznym nadaje się w sam raz). Co ważne (i to w parzeniu wszystkich rodzajów herbaty) - parzymy ją w dzbanku, który musimy podgrzać, najlepiej przepłukując ją wrzątkiem przed wsypaniem herbaty. Czarną herbatę parzymy 3-5 minut - 3-minutowa pobudza, 5-minutowa uspokaja.

Herbata zielona - nie podlega fermentacji, lecz jedynie suszeniu. Pije się ją głównie we wschodniej Azji, chociaż jej popularność u nas wzrasta ostatnimi czasy.
Żeby ją dobrze zaparzyć, nie możemy iść po linii najmniejszego oporu i zalać jej wrzątkiem. Woda powinna mieć około 70-80C, a herbaty na filiżankę nieco więcej - półtorej łyżeczki (ok. 5g). Parzymy tylko 2-3 minuty, gdyż parzona dłużej staje się gorzka i traci swój smak. Niektóre odmiany zielonej, np. japońską Banchę parzy się tylko minutę.

Herbata czerwona (pu-erh) - także coraz bardziej popularna u nas, szczególnie pu-erh.
Podobnie jak czarną, parzymy 1 łyżeczkę na filiżankę, prawie wrzątkiem (95C), lecz nieco dłużej - do 7 minut. Pu-erh jest znany jako herbata "na odchudzanie", lecz nie przesadzajmy z tą właściwością. Faktycznie pomaga ona spalać tłuszcz, gdy jest pita w ilości co najmniej 1 litr dziennie.

Herbata czerwona (oolong) - kiedyś dość popularna w Polsce, teraz rzadziej dostępna. Ten rodzaj jest krótko fermentowany, dodatkowo przed fermentacją listki są umieszczane w wiklinowym koszu i potrząsane tak, żeby doprowadzić do otarcia ich brzegów.
Ten rodzaj herbaty parzymy ok. 5 minut w temperaturze 90-95C, sypiąc 1 łyżeczkę liści na filiżankę.

Herbata biała (Pai Mu Tan) - mało znana u nas, lecz ceniona w Azji. Powstaje z młodych pączków krzewu, zbieranych wiosną. Następnie listki poddaje się suszeniu.
Postępujemy z nią podobnie jak z zieloną. Półtorej łyżeczki na filiżankę, zalewamy przestudzoną wodą (70-80C), ale parzymy ok. 7 minut.

Herbata żółta - jeszcze mniej znana niż biała. Powstaje w wyniku krótkiej fermentacji liści herbaty wysokiego gatunku, po czym jest suszona. Jest to rarytas, produkowany tylko w Chinach i bardzo trudno dostępny w sklepach w Europie.
Żółtą herbatę parzy się tylko raz, wodą o temperaturze 90C, przez około 3 minuty. Jej smak jest bardzo subtelny i delikatny, nieporównywalny z innymi.

Inna ciekawa herbata to Lapsang souchong, czyli herbata wędzona na drzewie sosnowym lub cedrowym. Ma mocny, specyficzny smak i zapach. Jest bardzo często pita z mlekiem. Parzy się ją tak samo jak czarną.

Herbatę powinno się pić bez cukru, czystą lub z dodatkami (cynamon, imbir, kardamon) - w zależności od własnych upodobań. Można też pić czarną, mocną herbatę po angielsku, czyli z mlekiem. Należy jednak pamiętać, że to herbatę wlewa się do mleka, a nie odwrotnie.

To są podstawowe metody parzenia herbaty. Jednak każdy miłośnik tego napoju powinien sam dostosować jego smak do swoich upodobań. Jak mawiał słynny japoński mistrz Rikyu - "Przygotowuj herbatę z wody czerpanej z niezmierzonych głębin twego serca, wtedy herbata stanie się prawdziwym przeżyciem". Tego właśnie Wam życzę. Zapraszam też do podzielenia się Waszymi ulubionymi rodzajami herbaty w komentarzach.

20 marca 2006

Sushi

No i wreszcie stało się! :-) Jakubowo-Kamilowe Sushi zostało sporządzone i spożyte! :-D Nie ma to jak zrobić coś burżujskiego samemu, w dodatku w całkiem przyzwoity sposób. W restauracji byśmy zapłacili za to około 40zł za kilka porcji na jedną osobę. Tutaj za około 40zł mieliśmy 32 porcje sushi, a wykorzystaliśmy dopiero 4 płaty glonów (które w sumie są z tego wszystkiego najdroższe). W dodatku smak pasty wasabi lekko nas zawiódł. 10zł za coś, co smakuje jak chrzan? Lepiej wydać 2zł na jakiś lepszy chrzan, a smak zostanie taki sam. Następnym razem na sushi wydamy 20zł i wyjdzie nam 48 kawałków (o ile tyle zjemy ;-)). Ale to na pewno nie będzie koniec naszych kulinarnych eksperymentów :-D

Co do walorów smakowych - amatorzy rybiego smaku mają ucztę! Całość wygląda i smakuje bardzo dobrze, jest nieco ostre (przez pastę wasabi), glony dają ciekawy "jeziorny" smak, w dodatku ryż ma "kurwika" w sobie i dopełnia walory potrawy. A wygląd? Sami spójrzcie:
Sushi
Zapraszam też do przeczytania notki Kuby!